w knajpach przy rynku psy przechodniom wróżą
za kostkę cukru za skórkę księżyca
otarłszy pyski w
spódnice Cyganek
zawodzą arie głosami aniołów
w studniach śpią duchy zapomnianych guseł
a guślarz wieczór chochlą sen im miesza
wyciąga światła jeden promień lichy
na szyję wzgórza zarzuca jak obrok
pęka dnia worek i sypie się owies
w żłoby wąwozów dymi
czasza nieba
psom rosną skrzydła
na uwięzi rzeki miasto zatacza się
jak sen szaleńca