blokowiska o zmierzchu



dzień zawraca jak nocny autobus.
milkną wrzaski dzieciarni
psy przeczesują trawniki
w poszukiwaniu śladów minionego dnia.

brzemienne kosze na śmieci rodzą
puszki po piwie. sen
śmietników spala szczurzą sierść.
ruszają wielkie betonowe
krążowniki
bucząc przekleństwami.

w górze na pół fajerki
świeci cerkiew nieba. w głębi domów
skwiercząca błękitem kineskopów
niedziela.

ambulans nocy czeka
w pogotowiu.